A kiedy już zabrałam się za wykonanie zaproszeń to się rozchorowałam....
Trochę tych zaproszeń było 77 szt. do tego momentu dałam radę, wydrukowałam front i środek, a potem przyszło zapalenie oskrzeli z temp. 39 st.C jednym słowem masakra:(
Ale na szczęście mój mąż okazał się niezastąpiony i dokończył za mnie ....
A taki był efekt końcowy.... Myślę że nie najgorzej jak na pierwszy raz.....
Pozdrawiam!
to masz cud faceta.... a zaproszenia śliczne:)))
OdpowiedzUsuńTak, bardzo się starał i efekt ..... Pozdrawiam
Usuńheh przypomniało mi się jak mój men walczył z naszymi zaproszeniami bo też byłam chora i musiałam plackiem leżeć:)
OdpowiedzUsuń